niedziela, 14 lutego 2010

Przymusowy areszt domowy




Nasz dom to pierwszy od lewej strony, mieszkamy na najwyższym piętrze.

Rozchorowałam się - od klimy, stresu, chaosu, niepewności, złapałam zapalenie zatok i gardła a teraz to i nawet oskrzeli. Dostałam kilka dni zwolnienia, z których skwapliwie korzystam, mając nadzieję, że pomogą mi się pozbierać do kupy. Z finansowego punktu widzenia za pierwsze 15 dni płacona jest całość, za kolejne 30 dni połowa, za następne dni nic (w ujęciu rocznym!!!), więc na razie nic nie tracę.
Warunki opieki zdrowotnej są raczej komfortowe. Mamy ubezpieczenie państwowe (taki nasz NFZ), które jest honorowane w niewielu miejscach, panuje tam dziki tłok, ścisk i trzeba czekać, no chyba, że jest się białą kobietą, wtedy wchodzisz bez kolejki - widać wszyscy traktują Cię jak morową zarazę.
Jednak dzięki łaskawości naszego sponsora cała rodzina ma ubezpieczenie prywatne, które jest honorowane wszędzie, ale częściowo przez nas płatne (50 AED ryczałtem za każdą wizytę, leki w większości bezpłatne - oprócz tych do stosowania zewnętrznego i profilaktycznych, być może jakieś jeszcze, ale na razie z tymi mieliśmy do czynienia, na usługi dentystyczne zniżka 20%). Jak na razie korzystamy z usług miejscowego szpitala prywatnego, który przypomina luksusowy hotel. Obsługa nienaganna i muszę powiedzieć, że standard leczenia zaskakująco wysoki. Wymazy z gardła, posiew plwociny, badanie krwi - absolutnie na tym nie oszczędzają. Jedynie jestem rozczarowana trochę usługą dentystyczną - wzięłam moich chłopaków na kontrolę i fluoryzację. U Leszka dziur nie stwierdzono, fluoryzacja jako taka bardzo staranna, ale zęby nie zostały wyczyszczone przed, a na Podleśnej w Warszawie to standard. Wiktorowi Pani sprawdziła zęby (ale nie jestem przekonana, czy dokładnie, chociaż robiła to dwa razy na moją prośbę), orzekła że ubytków nie ma, ale powiedziała, że takim małym dzieciom, to fluoryzacji się nie robi w gabinecie, tylko w domu codziennie specjalnym preparatem (obstawiam, że to dlatego, że Wiktor wrzeszczał wniebogłosy, a tu małe dzieci się traktuje jak święte krowy - jakakolwiek przemoc, choćby w najbardziej uzasadnionym celu, to zbrodnia). Zamierzam szukać specjalnej kliniki pedodontycznej, pewnie w Dubaju.
Jeszcze nie zbadałam opieki pediatrycznej, jak to wygląda, czy są jakieś terminy kontroli, jak pilnują szczepień, itd.
Chociaż ostatnio słyszałam, że w przypadku poważnych problemów zdrowotnych (czytaj, zapalenie wyrostka robaczkowego...) tuziemcy wolą korzystać ze szpitala państwowego.

1 komentarz:

  1. Hej Olimpio, właśnie dowiedziałam się od pani Ani Kotarskiej, że wyemigrowaliście z naszego pięknego miasta powiatowego a tym samym z Polski. Koleżanka Kotarska była na tyle miła, że dała mi namiar na Twojego bloga, tak więc poczytuję sobie i trzymam za Was kciuki. Widzę, że taki wyjazd to bardzo trudna sprawa, zwłaszcza jak są dzieci. Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam. Trzymajcie się.
    Iza Ryngert z Pol-Nil-u

    OdpowiedzUsuń