środa, 21 kwietnia 2010

Niespodziewana zamiana niań

W zasadzie rację mają Ci, którzy sugerują, że trzeba pisać, jak się coś dzieje. Ale ja, jak się coś dzieje, to działam, a jak załatwione, to wydaje mi się że już nie ma o czym pisać.
Tak się porobiło w prywatnym życiu opiekunki naszych chłopców, która przyjechała z nami do Emiratów, że musiała wracać do kraju w sposób nagły i nieoczekiwany. Zbiegło się to ze służbowym wyjazdem Radka do Stanów. W ciągu dwóch dni, absolutnie zaskoczona zostałam sama z dwójką dzieci. Szczęśliwie udało mi się w pracy załatwić wolne i szczęśliwie po namyśle dziadek zgodził się do nas przyjechać na trzy miesiące tj. do wakacji żeby nam pomóc (najdłuższa wiza, którą można kupić dla osoby z najbliższej rodziny rodzice, dzieci, rodzeństwo - jest na 90 dni). Oboje z Radkiem z tego stresu chyba pochorowaliśmy się, z tą tylko różnicą, że ja chorowałam na miejscu, a Radek w Stanach. Mówię uczciwie byłam wrakiem człowieka, podziwiam wszystkie samotne matki, chylę przed nimi czoła i gorąco pozdrawiam.
Na załatwienie dla dziadka wizy, biletu z pomocą firmy wystarczyło 4 dni. Dzień, a w zasadzie noc, w którym on tu przyjechał, był jednym z najszczęśliwszych w moim życiu.
Teraz próbujemy znaleźć kogoś na zastępstwo dziadka od września. Przepisy w Emiratach są w skrócie następujące. Można zatrudnić legalnie pomoc domową (gosposię, osobę do sprzątania lub opieki nad dziećmi - zwykle jest to kombinacja powyższych obowiązków) jako osoba prywatna pod warunkiem, że się ma wizę rezydentną, zarabia co najmniej 6000 AED (chyba nie jestem tej kwoty na 100% pewna) i osoba ta pochodzi z jednego z kilku krajów, tj. Filipiny, Sri-Lanka, Indie, Etiopia, Bangladesz, i jeszcze chyba dwa, których nie pamiętam. Dla każdego z tych krajów ich rząd ustalił minimalną pensję, jaką należy zapłacić pracownikowi z tego kraju w Emiratach, przy czym dla każdego kraju ta kwota jest inna, w praktyce z tego co słyszałam ludzie nie chcą płacić tych kwot minimalnych (w przypadku Filipin jest to 1600 AED, czyli 450 USD).Umowy są podpisywane 2 - jedna dla celów formalnych na wyższą kwotę, druga zgodnie, z którą jest wypłacana pracownikowi pensja. Ponieważ pracownicy Ci nie płacą podatków, więc żaden US tu nie istnieje, i nie ma jak tego kontrolować. Ci pracownicy są podobno zadowoleni, bo średnia pensja na Filipinach to 50 USD a w innych krajach, z których zatrudnia się tu najwięcej ludzi, jeszcze mniej. Jak widać wszyscy kombinują, nawet bogaci Arabowie, których bez problemu stać na zapłacenie takiej minimalnej pensji, ale po co skoro można płacić mniej? No cóż każdy ma swoje sumienie i nie mnie o tym sądzić, ja tylko raportuję :-)
Formalnie zgodzie z prawem takiemu pracownikowi przysługuje 15 dni płatnego urlopu rocznie i raz na dwa lata pracodawca pokrywa koszty przelotu do kraju pochodzenia.
Długo myśleliśmy i w sumie nadal nie mamy tak stuprocentowego skrystalizowanego planu jak ugryźć ten problem. Raczej zrezygnowaliśmy z osoby z Polski, chociaż to z punktu widzenia dzieciaków byłoby bardzo dobre rozwiązanie. Trudno nam jest prowadzić stąd rekrutację, poza tym raczej marne szanse na znalezienie kogoś kto przyjechałby z nami tu na kilka lat. A coroczny wydatek związany z wizą i wszelkimi formalnościami oraz sporą pensją to daje naprawdę sporą kwotę (około 1500 USD miesięcznie).
Więc postanowiliśmy podejść do tego tak, jak robią to ludzie tu, czyli osoby z krajów wymienionych powyżej. Zapytaliśmy Pań sprzątających w pracy - jedna z nich zaproponowała nam swoją szwagierkę, Panią z 5 dzieci w wieku od 8 do 18 lat. Dzieci miałby zostać pod opieką babci na Filipinach, a Pani miałaby do nas przyjechać. Poza faktem, że Pani po skontaktowaniu się z nią telefonicznie na każde pytanie odpowiadała "Yes, madam", to chociaż to jej decyzja i sprawa jej sumienia, to ja nie jestem ok z zabieraniem dzieciakom matki (widziałyby się z nią raz na dwa lata przez miesiąc). Tak, czy siak, sprawa nieaktualna, bo Pani znalazła zatrudnienie w naszej firmie jako sprzątaczka (firma takich dylematów moralnych z pewnością nie ma).
Wczoraj była na rozmowie u mnie Etiopka. I całkowicie nie zaskoczyło, ani między mną a nią, ani co gorsza między nią a dziećmi. Strój jakkolwiek wytworny (obcisłe ciuszki, złoty pasek, obcasy, ogromne kolczyki, smuga kilkumetrowa perfum) uniemożliwiał bliski kontakt z dziećmi, jak również z dorosłymi o nieuszkodzonym zmyśle węchu. Pani nie ma żadnego doświadczenia w opiece nad dziećmi (nawet nie zajmowała się rodzeństwem), natomiast duże oczekiwania finansowe, które przekroczyły założony budżet (+ 20% względem tych minimalnych rządowych wynagrodzeń) o połowę.
Byliśmy również w jednym z licznych biur pośrednictwa pracy - nie ma problemu załatwią nam kogo chcemy za śmieszną cenę (na nasze pytanie jakie są oczekiwane wynagrodzenia przez takie osoby, padły kwoty stanowiące połowę do dwóch trzecich tych minimalnych rządowych), potrzeba na wszystko 3 tygodnie - Pani w biurze: "O nawet tu jest Pani, możecie ją sobie Państwo wziąć od zaraz.....". Powaliło to nas, grzecznie podziękowaliśmy i wyszliśmy żeby ochłonąć. Bezduszność, bezosobowość z jakim te biura traktują tych ludzi, jak towar, po prostu nas zatkała.
Napisałam również do jednego biura na Ukrainie, ale nie dostałam odpowiedzi, pewnie pomyśleli, że jestem stręczycielką i szukam Ukrainek do agencji towarzyskich w ZEA...
Ciąg dalszy tej historii mam nadzieję nastąpi...

1 komentarz:

  1. Hej Olimpia! To ja Tamka :), wlasnie poczytalam o twych problemach i wspolczuje. O losie, a ja wlasnie szukam roboty ahahahaha...Trzymam kciuki za pomyslne rozwiazanie kwestii opieki nad chlopakami [pewnie juz sie to stalo, bo ten post jak widze kwietniowy] i pozdrawiam Was oboje bardzo, bardzo mocno!T.

    OdpowiedzUsuń