wtorek, 27 października 2009

Szara rzeczywistość - czyli poznaję lokalne warunki życia

Biurokracja robi swoje - szkoda tylko, że strasznie powoli. Cały czas nie otrzymałem tzw. Residence, czyli długoterminowego pozwolenia na pobyt i pracę w Emiratach.
Tymczasem bez tego dokumentu nie bardzo daje się tu funkcjonować. Prawo jazdy jest nieważne - nowe wydadzą po uzyskaniu residence; książeczki czekowej w banku nie wydadzą jak się nie ma residence (a jest to główna forma rozliczania się np. za wynajem mieszkania).
Co gorsza bez tego residence nie mogę też wystąpić o wizy dla dzieci.... I nasza rozłąka wydłuża się i wydłuża. Mam jednak nadzieję, że jak to już bywało, następny dzień przyniesie nowe niespodzianki, tym razem pozytywne. Może ponarzekanie (brzydki polski zwyczaj) na blogu przyniesie efekt w postaci załatwienia tej kluczowej dla życia tutaj sprawy... Oby.
Znalazłem za to bardzo ładne mieszkanie. Tylko modlę się (chyba zacznę 5 razy dziennie) żeby mi go nikt nie sprzątnął sprzed nosa. No i czekają mnie twarde negocjacje cenowe - niestety podczas oględzin okazałem, że mi się ono podoba i natychmiast cena poszybowała pod sufit.
To zadanie na najbliższe dni.
A potem zobaczymy, co pani B. przygotowała na dalszych etapach...
Pozdrawiam wszystkich czytelników serdecznie.

2 komentarze:

  1. Trzymam kciuki za negocjacje.I pisz więcej to sobie polszczyznę poćwiczysz (nie żeby coś nie tak było,ale pewni angielski Ci już nosem wychodzi)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kibicuję ci. Widzę, że doświadczenie zdobyte podczas pracy w Dyrekcji Cyrku w Budowie jest przydatne.

    OdpowiedzUsuń