sobota, 19 grudnia 2009

Do przyjaciół i życzliwych obserwatorów :-) + Christmas time

Nie, nie zniknęliśmy na amen w pustynnej otchłani. Po prostu zwalczaliśmy początki życia w ZEA. Dzięki dla tych wszystkich, którzy zaglądali na bloga w poszukiwaniu nowych zapisków. Postanowiliśmy teraz nie pisać tyle chronologicznie, co tematycznie. Jeśli ktoś miałby zapotrzebowanie na jakieś konkretne tematy, które należałoby zgłębić i przybliżyć, to proszę o sugestie. Zawsze to łatwiej pisać na zamówienie.
Bardzo nam potrzeba tu dowodów życia z Polski. W Ras Al Khaimah Polacy, o ile są, to nieliczni i jeszcze się nam nie ujawnili.
Bardzo mile widziane przepisy kulinarne na Wigilię - łatwe i ze składników, które są tu dostępne - nie ma śledzi, kiszonej kapusty, grzybów (ja jednak mam trochę suszonych z domu), karpia, maku, czerwonych buraków, suszonych śliwek i białego sera. To dla tych co lubią wyzwania.
Nie ma żadnej przedświątecznej gorączki, ozdoby nieliczne i niewyszukane, jakkolwiek świadomość, że są ludzie, którzy obchodzą Święta Bożego Narodzenia, istnieje i daje o sobie wyraz w pogawędkach, które są tu na porządku dziennym - ludzie są wprost niewyobrażalnie gadatliwi (i nie są niestety wielozadaniowi, więc jak gadają, to nie pracują, jedyny wyjątek to taksówkarze).
Udało nam się kupić choinkę o wysokości dwóch stóp (stosują tu miary i brytyjskie, i amerykańskie, i europejskie i także inne, których jeszcze nie zidentyfikowaliśmy), sztuczną, żywej nie widziałam nigdzie, gwiazdę betlejemską, żywą - w cenie żywej metrowej choinki w PL. Ozdoby były szkaradne i pozostały na sklepowych półkach - będziemy korzystać z tego co przywieźliśmy z Polski, zresztą do ubrania naszej nikczemnej postury choinki, będzie ich aż zanadto.
Udało nam się namówić św. Mikołaja żeby dla chłopaków pod choinką były same drobiazgi - generalnie pobyt tutaj jest sam w sobie megaprezentem dla nas wszystkich, więc pofolgujmy.
Pogoda o dziwo deszczowa, odkąd przyjechałam tu 5 tygodni temu padało już 3 razy z czego raz przez 3 dni. Zaczęłam żałować, że zostawiliśmy kalosze i parasole w Polsce jako w sposób oczywisty całkowicie nieprzydatne.
Byliśmy na polonijnym świątecznym spotkaniu w Abu Zabi - jedyną ciekawą rzeczą był pokaz sztuk magicznych dla dzieci. Integracja z resztą Polonii zerowa. Podobnie na świątecznym spotkaniu w polskiej szkole w Dubaju - długo, nudno, chaotycznie, integracja - w stopniu jak wyżej. Wydaje mi się, że prędzej znajdziemy znajomych wśród Arabów niż wśród rodaków...

2 komentarze:

  1. Tak sobie właśnie o was myślałem, jak spędzicie święta... U nas mróz zajebisty, a mi kazali wczoraj choinkę wyciąć ;) Ma pięć metrów i miałem cały salon zalany, bo śniegu na niej było pełno...
    Trzeba było zagadać z kolegami, to byśmi zliofilizowali jakgoś chojaka i wysłali wam jako "christmas tree instant version" :) Dodać wody i poczekać aż napęcznieje :)
    U nas właśnie sesja zdjęciowa do świątecznych życzeń. Olek jako król Kacper, Olga-renifer, Zuzka jako Mikołajek. Efekty będzie można podziwiać wkrótce ;)

    Pozdrawiam
    Marcin

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro można składać zamówienia to ja poproszę odcinki na temat:
    - edukacji w ZEA szczególnie w kontekście Leszka i Wiktora
    - systemu pracy w arabskiej firmie w świetle Waszych doświadczeń
    - z czym każdy Europejczyk musi się zmagać na arabskiej obczyźnie

    Dopisze jak coś wymyślę więcej. I poproszę mniej lakonicznie tak żebyśmy mogli się wczuć w temat

    OdpowiedzUsuń