wtorek, 29 grudnia 2009

Edukacja wczesnoszkolna - początek

Olimpia: Szkoła dla naszych synów, a zwłaszcza dla starszego, który w tym roku miał rozpocząć edukację w zerówce w szkole społecznej w Warszawie, od samego początku budziła w nas obawę, ba przerażenie nawet. W Polsce mieliśmy wszytko już zapięte na ostatni guzik. Wiktor był zapisany od września do grupy 2-3 latków w tym samym przedszkolu do którego chodził Leszek, Leszek miał zarezerwowane miejsce w szkole dogodnie w pobliżu mojego miejsca pracy, załatwienie tego nie było łatwe, ale udało się. W obu placówkach mieliśmy podpisane umowy i wpłacone wpisowe. A tu w lipcu bomba - wyjeżdżamy. Rozpoczęłam gwałtowne poszukiwania informacji o systemie edukacji w Emiratach, dostępnych szkołach i możliwości zarezerwowania miejsca. Okazało się, że w miejscowości, w której obecnie mieszkamy są słownie dwie szkoły, w których mogą się uczyć niearabskojęzyczni i przede wszystkim niemuzułmańscy ekspaci. Strony internetowe nie były szczególnie zasobne w informacje, a kontakt bezpośredni niemożliwy, bo jak wiadomo wakacje. Osoby kontaktowe w Emiratach polecały nam zdecydowanie RAKESS (Ras Al Khaimah English Speaking School), natomiast ze szczątkowych informacji w sieci mi bardziej podobała się ta druga szkoła - Choueifat (prowadzona w systemie SABIS). Tu do pierwszej klasy idą dzieci 5-6 letnie - szkoła podstawowa (primary school) trwa 6 lat, a kolejna szkoła (secondary school) trwa lat 7, następnie można pójść na studia wyższe (jest tu szereg szkół wyższych licencjonowanych przez mniej lub bardziej znane placówki zagraniczne przeważnie europejskie i amerykańskie) , po 3 latach odpłatnej nauki (studia są tu wszystkie bez wyjątku płatne i to słono) otrzymuje się stopień bachelor (odpowiednik naszego licencjata), potem dla szczególnie uzdolnionych są oferowane studia doktoranckie które kończy się ze stopniem Ph. D. Nasz magister jest nieznany i budzi dociekliwość. Po stokroć muszę tłumaczyć jak to jest w Polsce, zwłaszcza, że oni mają tu absolutnego hopla na punkcie wyższej edukacji i każdy kto ma Ph. D. to co najmniej jak u nas profesor zwyczajny, po prostu bez trzech ukłonów nie podchodź i nie waż się zwracać inaczej jak per doktor jakiśtam.

Radek: Jeszcze zanim Olimpia z chłopcami dołączyli do mnie, umówiłem się na spotkanie w wybranej i polecanej szkole (RAKESS) i złożyłem aplikację Leszka. Co prawda twirdzili, że nie mają miejsc w Y1 (klasa 1), ale bardzo pomógł fakt, że pracuję w Julpharze, a do tej samej szkoły chodzą dzieci naszego GM-a i innych ważnych dyrektorów. Leszek został przyjęty.

Po przyjeździe, umówiliśmy się w szkole i zaprowadziliśmy Leszka na pierwsze spotkanie, które było połączone z testem, aby potwierdzić, do której klasy Leszek będzie uczęszczał (aczkolwiek z góry wiedzieliśmy że to będzie Y1 - co prawda jest to klasa dla 5-latków, ale Leszek nie chodził do szkoły w PL i nie zna kompletnie angielskiego). Rzeczywiście, Leszek zaskoczył panią prowadzącą "test" zdolnościami matematycznymi i wiedzą ogólną, ale po angielsku ani w ząb (no może tylko one, two three...).
Chcieliśmy go posłać od razu następnego dnia, ale okazało się, że właśnie zbliża się koniec semestru, a także święto narodowe ZEA, więc głównie szkoła będzie miała 2 tygodnie przerwy.
I tak Leszek zaczął edukację od... 2 tygodni wakacji :-) Z okazji święta narodowego (38 rocznica zjednoczenia Emiratów) szkoła zorganizowała piknik połączony z pokazami policji i innymi atrakcjami. Leszek został zaproszony na te obchody i wyróżniał się bardzo, bo jako jedyny miał na sobie szkolny mundurek - reszta dzieci tego jednego dnia przyszła w strojach wizytowo-rozrywkowych.
Leszek poznał swojego nauczyciela, został przedstawiony klasie i uczestniczył w lekcji gimnastyki. A potem zaczął się festyn. Niestety impreza odbywała się na otwartym terenie i pomimo tego, że była to połowa listopada, upał spowodował, że Leszek wymiękł krótko po rozpoczęciu imprezy (Mamo! Ja już się napracowałem w tej szkole, chodźmy do domu!).

Po przerwie posłaliśmy go wreszcie normalnie do szkoły (noc przed pójściem do szkoły była koszmarna - obudził się w nocy i rzygał okresowo przez całą noc).
Na szczęście rano zmobilizował się i poszliśmy do szkoły.
Jego nauczyciel przyjął go bardzo ciepło i zaprowadził na lekcję muzyki.
Leszek nie powiedział nawet słowa, w żadnym języku, ale w szkole został.
Po wyjściu ze szkoły mieliśmy kaca moralnego, że może robimy mu krzywdę narażając go na taki stres, ale trudno - tu w ZEA też jest obowiązek szkolny.
Tymczasem po powrocie do domu Leszek stwierdził, że szkoła jest fajna i mu się podoba i chętnie pójdzie tam następnego dnia...
Dzieci są niesamowite!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz